Jorge Martín wraca do Brna i zakopuje topór wojenny: „Z przyjemnością informuję, że w 2026 roku zostanę w Aprilii”.

To była praktycznie formalność, ale musiał przez to przejść i zrobił to o czwartej po południu. Jorge Martín, panujący mistrz świata MotoGP, dostał zielone światło w ten czwartek w centrum medycznym toru w Brnie, aby wrócić do akcji w ten weekend na GP Republiki Czeskiej. Trzy miesiące po swoim ostatnim występie w GP Kataru, którego nie mógł ukończyć po poważnym wypadku , w wyniku którego złamał 11 żeber i doznał odmy pourazowej , zawodnik Aprilii ponownie założy koszulkę numer jeden na asfalcie. Mając już za sobą połowę sezonu, 27-letni zawodnik z Madrytu nie był nawet w stanie ukończyć Grand Prix, nękany wypadkiem i napiętym harmonogramem, który chce raz na zawsze zostawić za sobą.
„Te ostatnie sześć miesięcy było dla mnie bardzo trudne, wiele wycierpiałem” – wyjaśnił Martín, który chciał szybko wyjaśnić zakończenie wrogich działań umownych z fabryką w Noale . „Z przyjemnością mogę powiedzieć, że będę kontynuował pracę w Aprilii w 2026 roku” – stwierdził, zanim stanął przed gradem pytań od mediów, maratonem odpowiedzi, który trwał ponad półtorej godziny. Pomimo napiętej atmosfery Hiszpan pozwolił sobie na żart na ten temat. „Najtrudniejsze jest bycie tutaj przed wszystkimi, ale prawda jest taka, że naprawdę nie mogę się doczekać jazdy” – powiedział, mając wszystkie reflektory i mikrofony skierowane na niego.
Oprócz wypadku w Lusail , dwa poprzednie wypadki w lutym opóźniły debiut Martína w jego nowym zespole fabrycznym do połowy kwietnia. Od okresu przygotowawczego do teraz, Martín nabawił się ponad 20 złamań stóp, dłoni i klatki piersiowej, a także przeszedł dwie operacje i trzy pobyty w szpitalu. W tym samym okresie, zawodnik stał się obiektem najgłośniejszego skandalu w padoku podczas swojej długiej rekonwalescencji. Zamierzał opuścić Aprilię pod koniec sezonu, aby dołączyć do Hondy w 2026 roku, ale odmowa fabryki w Noale, wyraźne poparcie promotora marki Dorny i groźba skierowania sprawy do sądu w Mediolanie sprawiły, że Hiszpan i jego przedstawiciel ponownie rozważyli stanowisko, które wydawało się ostateczne zaledwie kilka tygodni temu.
„Nie żałuję tego, co zrobiłem; zrobiłem to, ponieważ uważam, że to najlepsza rzecz dla mojej przyszłości. Tak jak decyzja o pozostaniu tutaj. Zanim wróciłem do wyścigów, chciałem mieć to wszystko zamknięte. Nie chciałem o tym myśleć, kiedy wyjadę na tor” – powiedział numer jeden, który chciał podzielić się swoją wersją serii. „Chciałem przetestować Aprilię jeszcze kilka razy lub aktywować klauzulę zwolnienia, którą wszyscy znamy. Fabryka nie chciała zaakceptować żadnej z opcji . Szanuję ich stanowisko, ponieważ walczyli o swoje prawa, a ja chciałem walczyć o swoje. Chciałem iść dalej, szukać innego projektu, ale potem wybuchła walka, która być może mogłaby trwać nawet teraz” – argumentował pochodzący z San Sebastián de los Reyes.
„W życiu czasami trzeba wiedzieć, które bitwy wybrać i podjąć decyzję. W końcu postanowiłem zostać tutaj na przyszły rok” – podsumował. Pomimo rozłamu w zespole, Martín jest przekonany, że uda mu się naprawić relacje i ściśle współpracować, aby osiągnąć sukces z fabryką. „Relacje są jak rollercoaster; można się kłócić, a potem wszystko naprawić. Czuję, że można się zakochać na nowo, a w ostatnich tygodniach Aprilia mnie zaakceptowała i stworzyła dla mnie bezpieczną przestrzeń” – powiedział. Mistrz powiedział, że nie przeprosił ani zespołu, ani swojej drużyny, ponieważ uważa, że nie zrobił nic złego.
Martín wzruszył się, wspominając ojca i partnera, dwoje ludzi, którzy byli przy nim przez te dwa tygodnie w szpitalu w Dosze. Podczas ośmiu dni spędzonych na OIOM-ie zaczął wątpić, czy kiedykolwiek będzie w stanie wrócić na motocykl, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. „Czy znów będę szybki? Czy znów będę silny?” – zastanawiał się. Z Czech zapewnił, że zaskoczył samego siebie swoją odwagą i siłą i że teraz, po arabskiej gehennie, ma jasną odpowiedź na te wątpliwości: „Potrzebuję wielu godzin treningu na motocyklu, ale fizycznie i psychicznie czuję się lepiej przygotowany niż kiedykolwiek”.
Zadowolony z powrotu, ale ostrożny w swoich przewidywaniach, mistrz świata pochwalił pracę wykonaną przez grupę i swojego kolegę z zespołu, Marco Bezzecchiego, którzy zdołali znacząco ulepszyć motocykl podczas jego długiej przerwy. „Pokazali, że potencjał jest bardzo duży i możemy razem osiągnąć wiele, ale nie chcę spekulować na temat wyników. Nie da się przewidzieć, gdzie będę. Mogę tylko powiedzieć, że jestem tu, aby rywalizować i zamierzam dać z siebie 100%, a nie tylko kręcić okrążenia” – podsumował. Zarówno on, jak i zespół wiedzą, że mają przed sobą ponad 6000 kilometrów w porównaniu z konkurencją, ponieważ zdobyli już spore doświadczenie w dwunastej rundzie mistrzostw.
Martín wpadł w czwartek rano na lidera mistrzostw, Marca Márqueza, jeżdżąc motocyklem po torze. Ośmiokrotny mistrz świętował swój powrót na tor, a nawet zażartował, że numer jeden w klasie premium jest w jeszcze lepszej formie fizycznej. Brno, które wraca do Mistrzostw Świata po pięcioletniej przerwie, przywołuje miłe wspomnienia u urodzonego w Madrycie kierowcy, który otworzył tu swoje podium Mistrzostw Świata, zajmując drugie miejsce w 2016 roku, jeżdżąc dla Aspara w Moto3.
EL PAÍS